Loading...

iPhone 11 - śmiech na sali

iPhone 11 - śmiech na sali

źródło grafiki: Apple.com

Nie, nie uważam że iPhone 11 czy iPhone 11 Pro to czyste zło. Wręcz przeciwnie. Dla wielu osób będą to bardzo dobre smartfony, tylko, że stanowczo za drogie jak na swoje możliwości i w tyle za konkurencją pod względem sprzętowym.

Miałem iPhone XS przez około 9 miesięcy i... no cóż... fajny był, ale jeśli mam być szczery, to drugi raz bym go nie kupił. Najbardziej ceniłem sobie w nim system iOS, ale pod względem sprzętowym był to przeciętny smartfon.

źródło grafiki: Apple.com

Zmieniłem iPhone na telefon z Androidem za niecałe 2000 zł i daje mi on więcej frajdy niż produkt Apple (nie napiszę jaki model kupiłem, bo zaraz będą komentarze, że artykuł sponsorowany ;) ).

PS. Jeśli chcecie sprawdzić czy warto zmieniać iPhone XS na iPhone 11 Pro przeczytajcie nasz artykuł.

iPhone 11 nie wyznacza trendów, co najwyżej goni konkurencję

Spodziewam się, że niektóre firmy będą kopiować wygląd tylnego aparatu iPhone 11 oraz iPhone 11 Pro, mimo, że wyglądają one jakby były zaprojektowane przez osobę na pierwszych zajęciach kursu Photoshopa.

Apple wciąż ma wokół siebie pozostałości tej magicznej otoczki, którą budował latami Steve Jobs. Jednak aura ta z roku na rok słabnie. Ludzie coraz częściej zauważają, że Apple z firmy innowacyjnej (do czasów pierwszego iPhone'a i iPada) przekształca się w giganta, który goni konkurencję z Chin i Korei.

źródło grafiki: Apple

iPhone 11 - śmiech na sali

Mamy rok 2019. Za moment 2020, a wyświetlacz iPhone 11 nie ma nawet rozdzielczości Full HD. Tak, tak - nie możecie oglądać na nim nawet filmów FHD na YouTube - pogódźcie się z tym.

Możecie nagrać aparatem filmy 4K, które rzucają na kolana szczegółowością prawda? Hmm... może i rzucają, ale skąd mam to wiedzieć, skoro mój telefon wyświetla je w rozdzielczości mniejszej niż Full HD? Apple iPhone 11 ma taką samą szczegółowość wyświetlacza jak iPhone 4 sprzed ponad dziewięciu lat. Czy tyle wystarczy? Pewnie, że wystarczy, ale nie nazywajmy tego postępem.

iPhone 11 - śmiech na sali

źródło grafiki: Apple.com

Jeszcze raz podkreślę - mamy rok 2019, a wielka, modna i nowoczesna firma Apple serwuje nam telefon z wielkim notchem. Wcięcie w wyświetlaczu jest równie potężne jak rok i dwa lata temu. Zero postępu.

Wszyscy najważniejsi gracze spod znaku Androida usuwają nielubianego i nieco już przestarzałego notcha całkowicie. Przykład Xiaomi Mi 9T, Asus ZenFone 6, Samsung A80, Honor 9X. Ewentualnie niektórzy zamieniają notcha na małe kółko, takie jak np. w smartfonach Samsung Galaxy S10e, Galaxy Note 10 lub Honor View 20.

Ale nie Apple. Wydajesz od 3600, do 7450 zł za smartfon z wcięciem "rocznik 2017".

źródło grafiki: Apple.com

Dodali aparat ultraszerokokątny! Wow! W smartfonach z Androidem nikt już nie liczy tego jako wielkiej zalety. Dwa, a nawet trzy aparaty z tyłu to norma nie tylko w telefonach flagowych, ale też w średniakach.

Jasne, że Apple zrobiło świetne, bardzo funkcjonalne oprogramowanie do tego aparatu, ale serio - zdecydowanej większości z nas wystarczą trzy aparaty w takim smartfonie jak Xiaomi Mi 9T, którego kupimy w Polsce za mniej niż 1500 zł, a w Chinach za 1000-1100 zł.

Czy aparaty iPhone 11 lub iPhone 11 Pro będą oferowały lepszą jakość? Zapewne tak, ale czy o tyle lepszą, by dopłacać kilka tysięcy złotych? Moim zdaniem nie.

Nowy iPhone 11 jest słaby, a iPhone 11 Pro jest za drogi w stosunku do swoich możliwości, ale ludzie i tak kupią miliony.

64 GB za ponad 5000 zł? Serio?

Warto też zaznaczyć że kupując iPhone 11 za 3600 zł, iPhone 11 Pro za 5200 zł oraz iPhone 11 Pro Max za 5700 zł dostaniecie (uwaga!) 64 GB pamięci wbudowanej, bez możliwości dołożenia karty pamięci microSD.

64 GB za 4 - 6 tysięcy złotych! To nawet nie jest śmieszne. To jest po prostu smutne. Za mniej niż 2000 zł można kupić smartfon flagowy z pamięcią 128 GB UFS i znakomitym, bardzo wydajnym procesorem Snapdragon 855 oraz 6, lub nawet 8 GB RAM'u. Oczywiście z systemem Android.

A wiecie co jest najgorsze? Ludzie i tak rzucą się na te 64-gigabajtowe ajfony 11 jak na świeże bułeczki. Będą wykładali grube tysiaki na ladę, a potem zainstalują kilkanaście aplikacji, kilka gier i nakręcą garść filmów 4K 60 kl/s (bo przecież gorszych nie ma sensu ;) ) i będą się dziwili dlaczego tak mało miejsca im zostało w ich cudownym iPhone 11.

źródło grafiki: Apple.com

Apple iPhone 11 ma wyświetlacz LCD zamiast AMOLED'a, w dodatku bez wsparcia dla HDR. Jak na telefon za 3600 - 4350 zł to jednak trochę słabo (już nie licząc rozdzielczości poniżej Full HD).

I tutaj właśnie w polu Waszego widzenia mają pojawić się iPhony Pro, czyli profesjonalne :). Płacicie te 5 - 7 tys. zł i od razu dostajecie wyświetlacz OLED, FHD+, HDR, lepszą baterię, no i oczywiście trzeci aparat z tyłu, którym możesz zrobić zooma 2x. Innymi słowy normalny, dobry smartfon, tylko w nienormalnej cenie.

Na system iOS nie mam zamiaru narzekać, bo uważam, że jest bardzo dobry. Owszem, oferuje mniejszą swobodę i mniej opcji niż Android, ale jest lepiej zoptymalizowany i w niektórych sytuacjach bezpieczniejszy (ze względu na swoją zamkniętość).

źródło grafiki: Apple.com

Procesor Apple A13 Bionic jest znakomity (tak jak i poprzednik), ale Snapdragon 855 też jest świetny w każdej sytuacji, a większości osób wystarczy nawet Snapdragon 730 + dobrze zoptymalizowany Android. Nie przesadzajmy. Procesor jest ważny, ale nie najważniejszy.

iPhone 11 - czy warto kupić? (hyhy)

Uważam, że kupno iPhone 11 Pro i Pro Max nie ma najmniejszego sensu, chyba, że ktoś jest fanbojem Apple. Jeśli od dawna siedzisz po uszy w ekosystemie Apple, to zrób sobie przysługę i nie wymieniaj swojego iPhone XS na iPhone 11 Pro. Poczekaj... może za rok będzie lepiej :).

Jeśli chodzi o podstawowego iPhone 11, który jest następcą iPhone XR sytuacja wygląda nieco korzystniej, bo jest tańszy, ale to wciąż nie oznacza, że jest opłacalny. Za mniej niż 3600 zł można kupić Samsunga Galaxy S10 lub Galaxy S10 Plus i jeszcze Wam zostanie kasa na inne wydatki.

Nie kupuj iPhone 11, ani iPhone 11 Pro. Będziesz spać lepiej.

PS. No chyba, że obracasz się w środowisku, w którym po prostu trzeba mieć najnowszego iPhone. Wtedy współczuję.

Powiązane artykuły