Loading...

Korzystam właściwie tylko z urządzeń Apple, a kupując bezprzewodowe słuchawki wybrałem Huawei

Korzystam właściwie tylko z urządzeń Apple, a kupując bezprzewodowe słuchawki wybrałem Huawei

Jakiś czas temu Konrad pisał, że AirPodsy na rynku nie mają konkurencji. Był grudzień 2018 roku — i faktycznie, w tym czasie były to jedyne w miarę sensowne douszne słuchawki na rynku, poza nimi... pozostawały właściwie wyłącznie chińskie klony. Od tego czasu upłynęło sporo wody w rzekach — chińskich klonów przybyło (niektóre podobno są doskonałe), ale poza nimi do gry wskoczył Huawei z Freebuds 3, Realme Buds Air, a zaledwie kilka dni temu swoją propozycję zapowiedział także OnePlus — czyli OnePlus Budsy. I... właściwie to tyle, nie bardzo jest w czym wybierać. Jako że testy bywają krótsze, bywają dłuższe, ale prędzej czy później trzeba sprzęt zwrócić — przyszedł czas zakupu nowych słuchawek na własność. Wciąż korzystam pokątnie z bezprzewodowych a-jays four, ale zdecydowanie bardziej cenię je sobie w zamkniętych pomieszczeniach (siłownia, samolot, biuro), niż w drodze. Powód jest prosty — uważam, że za bardzo mnie odcinają. Dlatego w gruncie rzeczy finałowy pojedynek rozgrywał się między słuchawki od Huawei i Apple. I mimo że korzystam na co dzień z iPhone'a, iPada i Macbooka, i tak... wybrałem słuchawki Huawei.

To cię zainteresuje Zrzut ekranu na Macu - jak zrobić? (poradnik)Możesz nienawidzić Apple, ale to robią naprawdę dobrze! Mają mój głos

Mógłbym dopłacić do Airpodsów, ale po co, skoro wszystkie earbudsy to jednorazówki?

AirPods Pro są fajne — ale po pierwsze: przeraża to, że non-stop ktoś opowiada o problemach z nimi związanych. Po drugie — wybierają je głównie ludzie, którym zależy na "odcinaniu" się od świata. Po trzecie — w najkorzystniejszych ofertach trzeba za nie zapłacić około 1000 złotych, a to wciąż sprzęt, który podziała do dwóch lat — później, jak wszystkie inne konstrukcje tego typu, słuchawka nie podziała dłużej niż 20 minut na jednym ładowaniu. Taki to urok maluteńkich konstrukcji z akumulatorami, które nie są wieczne.

Korzystam właściwie tylko z urządzeń Apple, a kupując bezprzewodowe słuchawki wybrałem Huawei

AirPods 2 z ładowaniem indukcyjnym w popularnych sklepach to koszt około 750 złotych. I mówię tu już o fajnej cenie i unikanie podejrzanych aukcji na Allegro (z drugiej strony: nie ma mowy o polowaniu na okazję). W oficjalnym sklepie Apple — trzeba za nie zapłacić tysiaka. Kosmos. No a jeżeli miałbym brać AirPodsy, to tylko takie — mamy 2020, nie pamiętam już kiedy korzystałem z kabla Lightning do ładowania smartfona czy słuchawek — bądźmy poważni. Nie będę też bawił się się w specjalne etui i kombinacje, dlaczego?

Czytaj dalej poniżej

Rachunek sumienia podpowiedział, by wziąć Huawei. Szybka majza i okazało się, że nawet kiedy baterie w słuchawkach Huawei za 2 lata będą działały śmiesznie krótko, to kupując nową parę wciąż nie pobiję ceny zakupu Airpodsów Pro.

Wiecie co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? Że, owszem, słuchawki Apple nie należą do najtańszych, ale Pro w swojej kategorii nie są jakoś specjalnie drogie — bo wszystkie te sprzęty tyle mniej-więcej kosztują. I problemów nie upatruję w cenie tych urządzeń, a ich żywotności. Bo tysiąc złotych za sprzęt który jest jednorazówką bez jakiejkolwiek opcji manewru (samemu baterii nie wymienisz, w Polsce — z tego co widzę — nie ma opcji ogarnięcia tego w niższej cenie — stosowny cennik jest na stronie amerykańskiej, ale nie ma lokalnej, ajedna nowa słuchawka kosztuje tyle, że zamiast wymiany kompletu — bardziej opłaca się kupić nowe) brzmi dla mnie masakrycznie. A skoro jakościowo zbliżone (identyczne?) Huawei działają na tej samej zasadzie, a przy okazji kosztują znacznie mniej, to właściwie dlaczego miałbym przepłacać?

Przynajmniej bez pełnego systemowego wsparcia nie będę widział, jak żywotność baterii spada z dnia na dzień. A gdy przestaną działać — bez większych wyrzutów sumienia kupię kolejną parę słuchawek — może do tego czasu będzie więcej pozycji dousznych.

Powiązane artykuły