Loading...

Smartfon przyszłości - czyli jaki? Co chciałbym zobaczyć w telefonach za 10 lat?

Smartfon przyszłości - czyli jaki? Co chciałbym zobaczyć w telefonach za 10 lat?

Steve Jobs prezentujący 1. generację iPhone'a w 2007 roku

Wszystko to, co producenci “wciskają nam” jako niesamowitą nowość wprawdzie pcha świat smartfonów do przodu, ale żaden z nich nie potrafi wykonać dużego skoku, który u większości wywoła zdziwienie i wielkie “WOW! To jest naprawdę świetna nowość!”. Serio, kiedy ostatnio zareagowaliście w ten sposób czytając o nowych smartfonach? No właśnie.

Dajmy się ponieść wyobraźni. Co zrewolucjonizuje świat smartfonów?

Rzecz jasna, że dla każdego lista oczekiwanych nowości w smartfonach będzie różna. Dla niektórych wystarczające będzie wprowadzenie ładowania urządzenia od 0 do 100% w kilka sekund - i to jest absolutnie w porządku.

Jednak... czego ja sam oczekiwałbym od smartfona przyszłości? Smartfona przyszłości, tzn. takiego, który przychodzi do głowy jak tylko pomyślimy o abstrakcyjnym świecie pełnym robotów, automatyki i elektroniki na każdym kroku.

Zacznijmy spokojnie - może tak smartfon bez ramek wokół ekranu?

To chyba najbardziej prawdopodobna zmiana, która już wkrótce wkroczy w świat smartfonów. Być może zatem życzenie sobie, aby ramki wokół ekranu nie istniały jest nieco na wyrost, bo podobne urządzenia już się pojawiają - ale to nadal rozwiązanie, które nie jest stosowane na szeroką skalę.

Wszelkiego rodzaju notche (jak np. w nowych iPhone’ach serii 13), “łezki”, czy też okrągłe wycięcia na przednie aparaty nie są aż tak problematyczne, ale jakby nie było - zabierają pewną część ekranu, a to w efekcie psuje ogólny odbiór frontu smartfona. Gdyby tak ramki wokół wyświetlacza w ogóle nie istniały, a sensory i obiektywy przednich aparatów zostały ukryte pod ekranem (tak, by nie były zauważalne)?

Osobiście mam wrażenie, że ramki i wycięcia w ekranie obnażają ułomność producentów smartfonów, którzy chcą aby ekran pokrywał cały przód urządzenia, ale nie mogą tego zrobić z uwagi na konieczność wyrzeczeń z tym związanych.

Super, co? Nie dość, że zaoszczędzimy tym sposobem miejsce, które pozwoli zredukować rozmiar samego urządzenia, to wrócimy do oglądania ekranu tak samo, jak robimy to w przypadku telewizorów, czy też telefonów, które dawniej były smart.

Ramki i notche niby stale się zmniejszają, ale... nadal są

Miniaturyzacja to słowo klucz naszych czasów. Wszystko to, co obecnie zakrywa i zmniejsza powierzchnię wyświetlanego obrazu jest pokazem braku odpowiedniej wiedzy technologicznej, która umożliwi pozbycie się tego problemu. Przywykliśmy do tego, że w którymś miejscu na ekranie mamy różnego rodzaju przeszkadzacze, ale one nie wzięły się tam dlatego, że to wygląda ładnie - a dlatego, że technologia nie pozwala tego zrobić inaczej.

Nieco bardziej abstrakcyjnie - smartfon pilotem do wszystkiego

Klucze do domu, wiaty ze śmietnikiem, garażu, klatki schodowej, samochodu - to już minimum 5 irytujących w kieszeni przedmiotów, a jak wszyscy dobrze wiemy - często w pęku kluczy jest ich zdecydowanie więcej. Irytujące, co? Dla mnie przynajmniej bardzo.

A teraz pyk i wszystkie te klucze zastępujesz smartfonem. Nieważne, czy jest on rozładowany, czy nie - podchodzisz do domu, chwytasz za klamkę, a zamek otwiera się automatycznie po rozpoznaniu Ciebie. Samochód? Skoro istnieją systemu dostępu bezkluczykowego, to o ile łatwiej byłoby gdyby zamiast karty wystarczył smartfon?

Smartfon przyszłości - czyli jaki? Co chciałbym zobaczyć w telefonach za 10 lat?

Pójdźmy nieco dalej i oczami wyobraźni stwórzmy świat, w którym smart home nie jest zabawką dla technologicznych świrów, a codziennością.

Owszem, bezpieczeństwo w przypadku sterowania i otwierania wszystkiego smartfonem jest największą barierą, ale… warto marzyć. No, warto też kibicować rozwojowi technologii.

Choć wielu z nas posiada już w mieszkaniu chociaż jeden element inteligentnego domu, to i tak jest to technologia, której nie do końca ufamy i być może dlatego jej przebicie się do szerszej społeczności jest utrudnione. Nieważne.

Ważne natomiast jest to, że prawdziwy smartfon przyszłości powinien według mnie sprawić, że na dobre zapomnę o fizycznych przyciskach, pokrętłach i wszelkiego rodzaju elementach sterujących w domu. Pomijając kwestie ekonomiczne (które m.in. w świetle stale drożejącego prądu są oczywiście bardzo ważne) - bo przecież komputer nie zapomni wyłączyć światła, kiedy wychodzisz do pracy i potrafi rozdysponować ciepło w taki sposób, aby jego produkcja nie poszła na marne - to jest to najzwyczajniej w świecie niesamowicie wygodne.

Przeczytaj także:

Godzina 16:00, zima, wychodzisz z pracy i do domu masz 30 minut drogi samochodem: smartfon zauważa, że opuszczasz biuro i przygotowuje temperaturę w domu do perfekcyjnego dla Ciebie poziomu, przy okazji też informuje ekspres, aby 3 minuty przed wejściem do domu zaparzył kawę - tak, aby była idealna do wypicia. Telewizor czeka już na Ciebie z uruchomionym kolejnym odcinkiem ulubionego serialu na Netflixie, a ubrana niedawno choinka i ozdoby na zewnątrz od kilku minut, z racji zapadającego zmroku, rozbłyskują światłem.

Wygląda nieźle, co? I cała ta atmosfera za sprawą jednego kliknięcia w telefonie

Zrobiło się trochę… książkowo? Jakby zaraz w opowieści miała się pojawić partnerka/partner na romantyczną kolację? Wcale nie. Zmieńmy nastrój i załóżmy, że w domu jest już na tyle przyjemnie i gorąco, że postanawiasz poczuć się jak stereotypowy mężczyzna z piwem przed telewizorem, siedząc w samej bieliźnie. Mówisz więc do telefonu Uwaga, rozbieram się! Zasłoń okna, a ten posłusznie zamyka rolety, ewentualnie przesuwa zasłony.

Czyż to nie cudowne? Automatyzacja i przyspieszanie wielu codziennych czynności za sprawą tego maleństwa w kieszeni (smartfona, rzecz jasna) to coś, co już lata temu w kinematografii było elementem filmów osadzonych w przyszłości. I takiej przyszłości w kontekście telefonów sobie życzę.

Tyle tych funkcji w smartfonie… a co, jak się rozładuje?

To rzeczywiście dość istotne pytanie - które postanowiłem zadać sam sobie. Wszystkie te automatyzacje, sterowanie i dostępy telefonem wydają się być bardzo bateriożerne (wymyśliłem to słowo przed chwilą).

Jeśli zatem wszystko mamy robić telefonem - to niech on będzie w stanie wytrzymać tyle obowiązków i nie rozładować się po 2 godzinach użytkowania.

Kilka dni swobodnego korzystania ze smartfona na jednym ładowaniu? To chyba wystarczające - wszak każdy, nawet najbardziej “zabiegany” człowiek, znajdzie chwilę na podłączenie telefonu do prądu raz na kilka dni.

Oczywiście byłoby świetnie, gdyby czas pracy na jednym ładowaniu w przyszłości był wyrażany nie w godzinach, ani dniach - a tygodniach. Osobiście najbardziej kibicuję właśnie rozwojowi technologii związanej z akumulatorami.

Coraz więcej rzeczy robimy na smartfonie i coraz bardziej odczuwamy jego ewentualny brak w przypadku nagłego rozładowania (wiem, że niektórzy mogą żyć bez telefonu cały dzień, ale raczej jesteście w mniejszości), a więc ten kierunek ulepszania naszych mobilnych “pomocników i dostarczycieli rozrywki” wydaje się być najbardziej oczywisty.

Jeśli nie ogromna bateria, to chociaż bezprzewodowe ładowanie

I absolutnie nie mam tutaj na myśli ładowania indukcyjnego, które uważam za bardziej niewygodne od klasycznego ładowania kablem podłączonym do smartfona. Nie będziemy rozwodzić się tutaj nad słusznością tego zachowania, ale o ile podczas ładowania “klasycznego” nadal możemy używać telefonu (w nieco ograniczonym zasięgu), tak odłożenie go na ładowarce indukcyjnej całkowicie go uziemia.

Mówiąc o bezprzewodowym ładowaniu w przyszłości mam na myśli to, co na początku 2021 roku przedstawiło Xiaomi (Mi Air Charge). Zdalne ładowanie bezprzewodowe. Pomysł Chińczyków chyba nie wypalił, albo był zbyt niedoskonały aby mógł funkcjonować, bo przez cały rok nie słyszeliśmy o tym nic nowego.

Fajnie byłoby zapomnieć o tych wszystkich kablach i ładować smartfon całkowicie zdalnie

Niech zatem smartfon przyszłości ładuje się zdalnie, bez podłączania ani odkładania go na ładowarce. Jeden wspólny nadajnik ładujący dla wielu urządzeń umieszczasz w domu i kiedy jest potrzeba (lub sam zażądasz naładowania) - telefon ładuje się zdalnie. Zapominasz jednocześnie na dobre o konieczności sprawdzania baterii, noszeniu ze sobą kabli i w ogóle pilnowania, aby stale mieć prąd w telefonie. Ten będzie ładował się sam, kiedy tylko będzie w zasięgu ładowarki.

Absolutnie niesamowite byłoby umieszczenie zdalnych ładowarek w przestrzeni publicznej. Autobusy, restauracje, ulice miast - gdziekolwiek jesteś, Twój telefon może się ładować bez wyciągania go z kieszeni.

Przez chwilę myślałem, czy ten pomysł aby nie jest nieco przesadzony i wiecie co? Nie jest. Smartfon dzięki temu stanie się narzędziem codziennego użytku podobnym do fizycznych kluczy. Musisz je mieć, wiesz że są niezbędne i po prostu ich używasz - nie martwisz się tym, że mogą Ci się rozładować.

Może smartfony przyszłości będą składane i rozwijane?

Jeśli tak, to możemy obserwować początki przyszłości już teraz. Wszystkie te nowe “składaki”, które stają się coraz bardziej przystępne cenowo, jak np. Samsung Z Flip3 wyglądają naprawdę zaskakująco dobrze i zaskakująco dobrze działają.

Mnie jednak ta forma nie przekonuje - być może to kwestia przyzwyczajenia, ale z bólem serca muszę przyznać, że według mnie klasyczna, płaska budowa jest najlepszą drogą, którą powinni podążać producenci, a szał na “składaki” za parę lat minie.

Składany Samsung - to prawda, że jest ładny - ale osobiście preferuję "klasyczną" bryłę

Jedyna alternatywa dla składanych smartfonów to klasyczna forma urządzenia z ekranem rozsuwanym w pionie i poziomie bez jego fizycznego składania. Rozumiecie, co mam na myśli? Telefon wydłuży lub poszerzy się, jeśli zechcesz zwiększyć jego wyświetlacz, a przy tym nie będzie trzeba go składać.

Alternatywa dla “składaków”, ale bardzo abstrakcyjna to coś w rodzaju ekranów do prezentacji w szkołach. Może być mały, ale jednym przyciskiem rozwinie się tworząc wielką przestrzeń - bez składania.

To świetna opcja, aby wieczorem obejrzeć serial na Netflixie na większym ekranie, a w ciągu dnia korzystać z takiej przestrzeni, która będzie wystarczająca do sterowania domem, komunikacji, czy przeglądania Internetu.

A jaki dla Was powinien być smartfon przyszłości?

Śmiało, podzielcie się swoimi pomysłami w komentarzach. Bez znaczenia, jak bardzo abstrakcyjne by one nie były.

Końcówka roku 2021 to może dobry moment, aby zastanowić się, czym nowym zaskoczą nas producenci smartfonów w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Czy pojawi się jakakolwiek nowość z moich dywagacji? Szczerze w to wątpię i choć wierzę, że czeka nas jeszcze niejeden tzw. gamechanger (to chyba słówko, które było nominowane do słowa roku 2021 i oznacza w skrócie coś przełomowego), to mimo wszystko kolejne kamienie milowe do zdobycia w świecie smartfonów są jeszcze daleko przed nami.

Przeczytaj także:

Powiązane artykuły